sobota, 20 lipca 2013

Widok o poranku

Od dobrych kilku miesięcy, rano gdy wstaję wita mnie taki oto widok:

chłopcy o poranku

Każdego wieczoru sprawdzam, czy kredki są zatemperowane, papier przygotowany w zasięgu chłopców a rano zastaję ich przy rysowaniu. Tworzą niewiarygodne ilości dzieł: Spiderman, Star Wars i Angry Birds to główna tematyka. Ale zdarza się, że rysują/przerysowuję coś z czytanych przez nas książek.

Dominik rysuje grzyby dla Babci

Od kilku miesięcy toniemy w papierach. Mam problem z pozbywaniem się tych wszystkich rysunków - przecież nie mogę ich tak po prostu wyrzucić! Hmm, przynajmniej nie oficjalnie...
Ale szczerze mówiąc, uwielbiam taki widok i z radością obserwuję jak ewoluują umiejętności moich synków a ich ręce robią się coraz sprawniejsze.

sobota, 13 lipca 2013

O dodawaniu (w sumie) słów kilka...


Ćwiczymy dodawanie. Mamy kolorowe perły Montessori, które są wspaniałym materiałem do nauczania początków matematyki. Chciałam, żeby chłopcy opanowali pamięciowo dodawanie przynajmniej w zakresie 10 i uznałam, że jeśli zrobimy odpowiednią liczbę powtórek to w końcu się uda. Okazało się, że ta zasada nie zawsze się sprawdza a już na pewno nie w przypadku dzieci myślących wizualnie. Bowiem mimo wielu powtórek Mikołaj nie był w stanie zapamiętać ile jest 2+2 itp. a Dominik jakimś cudem zdołał. Na szczęście zanim dopadła mnie mega frustracja trafiłam do wkropki, gdzie jest lista linków o VSL. Poczytałam i dowiedziałam się, że to normalne dla dzieci myślących w ten sposób i że być może, Mikołaj nigdy nie nauczy się tych działań na pamięć, ALE to nie oznacza, że będzie miał trudności w matematyce. Dowiedziałam się kolejnej rzeczy o moim dziecku i po raz nie wiem który, zmieniam podejście do naszej nauki. Dalej ćwiczymy dodawanie, ale już  bez presji, na spokojnie. I tylko rośnie moja radość z edukacji domowej - bo powiedzcie, w jakiej szkole mój syn miałby szansę na tak zindywidualizowane podejście, dostosowane do jego stylu uczenia się?

W pudełeczku przykłady z dodawaniem. Należy wyjąć przykład, obliczyć przy pomocy koralików i sprawdzić wynik na odwrocie karteczki. Rozwiązane przykłady wrzucamy do słoiczka. Te przykłady przygotowała autorka bloga Hanna the Minx i razem z innymi fantastycznymi materiałami są dostępne tutaj.

przykłady do obliczeń
liczymy z koralikami...

Dominik szybko wymyślił swój sposób liczenia - nie używa koralików, tylko palców ;-)

...i na palcach

Kolejną zabawę podpowiedziała mi znajoma mama "hołmskulerka". Kartki z rubrykami (ja swoje robiłam ręcznie, co niestety widać, ale chłopcom  nie przeszkadzają te koślawe linie), ołówek, kostka do gry + koraliki dla Mikołaja i palce dla Dominika. Chłopcy to uwielbiają - ten element niespodzianki!

gotowa "gra"

I to co lubię najbardziej - wykorzystanie tego co mamy w domu i pozornie nie nadaje się do nauki. Wyjęłam ukochaną planszówkę Mikołaja i oznajmiłam, że zmieniamy zasady. Kto stanie na oznaczonym polu losuje z woreczka kostkę domina. Musi dodać kropki na kostkach i zapisać to działanie na karteczce. Taka karteczka to punkt. Wygrywa ten, kto ma najwięcej punktów na koniec gry.


Jak Mikołaj się cieszył, gdy losował kolejny przykład do obliczeń ;-) Grunt to motywacja!

środa, 10 lipca 2013

Sylabowe zabawy P i L

Chwilowo nastała u nas przerwa wakacyjna w nauce czytania, ale przed wyjazdem czytaliśmy sporo. Większości zabaw nawet nie pamiętam, bo często wymyślam je na poczekaniu i jeśli nie sfotografuję, to natychmiast zapominam. Udało się znaleźć tylko kilka zdjęć z naszych sylabowych zabaw. Oto i one:

Zabawa w mysią restaurację. Jedna myszka była klientem w restauracji (moja) i zamawiała obiad. Ale ponieważ myszka była stara i miała słaby wzrok, kelner (myszka Dominika) musiała jej czytać menu. Niestety myszka była też przygłucha, więc kelner musiał powtarzać i powtarzać, zanim klient się zdecydował. Dominik był zachwycony - zwłaszcza mój starczy głos wzbudzał jego szczery śmiech ;-)

menu: zupy i desery

Podpisywanie układanek i puzzli nie jest niczym odkrywczym, ale Dominik uwielbia się tym bawić więc pokazuję. W tej układance autka podnosi się magnesem na sznurku, tak że przy okazji ćwiczy sprawność ręki i koordynację wzrokowo-ruchową. Z tyłu podpisałam sylaby z dwoma spółgłoskami - nie było to łatwe dla mojego synka.
Wciąż próbuję odkryć przyczynę jego trudności z zapamiętywaniem tych sylab - robimy różne ćwiczenia wspomagające naukę czytania i obserwuję, obserwuję i kombinuję ;-) W końcu dowiem się o co chodzi!

klasycznie: podpisana układanka


Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce lord Vader wysłał zaszyfrowane rozkazy do swoich podwładnych. Rebelianci przechwycili te informacje a R2D2 musi je odczytać.

Gwiezdne wojny też pomagają w nauce sylab ;-)

Jak widać dla ułatwienia wpisuję sylaby w różnych kolorach i zanim Dominik, którąś przeczyta podpowiadam mu: "język" (przy sylabach z L wie, że musi podnieść język do góry) lub "paluszek" (przy sylabach z P przykładamy pionowy palec wskazujący do ust, żeby poczuć powietrze, które się wydostaje podczas wymawiania tych sylab).

Więcej niestety nie udokumentowałam, ale mam nadzieję, że do zainspirowania wystarczy to co jest ;-)
Miłego, wakacyjnego czytania!


sobota, 6 lipca 2013

Bobas w kisielu, czyli pojemnik sensoryczny dla niemowlaka

Nadszedł wreszcie ten dzień, w którym Klara doczekała się swojego pierwszego pojemnika sensorycznego! Początkowo myślałam o krochmalu ( pamiętacie nasz pojemnik sensoryczny z krochmalem?), ale chciałam żeby był kolorowy i równocześnie jadalny. Ugotowałam więc kisiel. Czerwony, pachnący, słodki...
Posadziłam Klarę w pojemniku i postawiłam przed nią miskę z kisielem i patrzyłam co dalej. Och, tego się po prostu nie da opisać - to trzeba zobaczyć jak maluch wkłada rączkę w kisiel i te ciągnące gluty wyrzuca POZA pojemnik, który w założeniach mamy miał chronić podłogę przed zabrudzeniem...

nabrać i rozrzucić dookoła
ciapu ciapu na dwie łapki
hej! jak to zjeść?

Oto jak wyglądała posadzka na balkonie po skończonej zabawie. Możecie sobie wyobrazić sprzątanie...

czas na zabawę dla mamy ;-)

Nie wiem co mnie podkusiło, żeby wystawiać ten pojemnik na balkon (chyba od upału mi się wyłączyło myślenie) przecież chłopców zawsze pakowałam do wanny. I w taki właśnie sposób polecam tę zabawę!